Istniejemy póki ktoś o nas pamięta... Więc może niedługo przestanę istnieć? Lecz na pewno nie - jedna osoba zawsze o mnie pamięta. Bez względu na to jaka jestem, co mówię, myślę czy robię. Nie zważając na moje jakże naganne zachowanie zawsze chce mi pomóc, doradzić. A ja oczywiście nigdy nie wiem jak się odwdzięczyć. Dziękuję Ci. I mam nadzieję że ta osoba wie o tym, że było to o niej.
Chciałam by było dziś punk'owo - jak kiedyś. Oczywiście wyszło bardziej wampirystycznie... Wiem co chcę powiedzieć lecz nie dokładnie wiem jak. Mieszanina uczuć - miłość, tęsknota, złość, oczekiwanie, żal, strach, smutek. Mimo tego że już nauczyłam się unikać niektórych uczuć nie jestem w stanie już wytrzymać. To wszystko tak strasznie boli i rani. Nie mam pojęcia co robić - iść na przód czy czekać, krzyczeć czy milczeć. Lecz milczenie podobno jest najkorzystniejsze... Przygnębia mnie pogoda i fakt że w samotności siedzę sama w domu - wolałabym wyjść na dwór. Co w szkole? Szczerze mówiąc, nic. Wyjątkowo nudno i monotonnie. Oczywiście pomijając kilka osób które strasznie mnie irytują. Nie wiem co o nich myśleć, skoro nie umiem nawet się do nich odezwać. Teraz już jest na poważnie źle. Samotnie mi, psia krew.
ps. w niedzielę jadę sama do Silesi. chyba że ktoś jeszcze o mnie pamięta?