zaczynamy od początku.
tylko to chyba początek końca, bo nie zaczęłam a już mam dość.
podsumujmy rok dwutysięczny ósmy.
styczeń - okres zabaw, beztroskich chwil wraz z Agatą i Arturem. ; wspólne wypady na lodowisko; coraz bardziej poznaję wrażliwą stronę pana A; wyjazd do Austrii na narty i pierwsza dłuższa rozłąka. luty - 'mała' afera z mamą, moja wina; jakiś okres bez komórki, komputera, kluczy do domu i NIEGO, ale przeżyłam (tylko dzięki mojemu sprytowi) daremne święto (czyt. walentynki), ale to też jakoś przeżyłam, faza na kolczykowanie w trzynastce, kolejna afera, że jestem ćpunką i ćpię na matematyce. marzec - rekolekcje, na które nie chodziłam. siedziałam u Agaty. zaczynam karierę 'siatkarki', idę na trening. znów sobie odpuszczam i więcej się tam nie pojawiam. przyjeżdża Natalia, znów jest jak dawniej lecz nie długo. marzę i śnię o czerwonym pasku na świadectwie, biorę się za siebie pod względem nauki. choruję, rzekomo jestem na coś uczulona, okazuje się że to coś o wiele gorszego. na dworze jest coraz cieplej, zaczynam chodzić w szortach. kwiecień - prima aprilis, wrabiamy ludzi że pan A. ze mną zerwał ;) jednak średnio nam się udało i wszystko wyszło na jaw. nie potrafię się doczekać wakacji. plan zakończenia roku już jest, śpiewam, tańczę i mówię. nauczyciele zaczynają mnie tępić za to że siedzę na przerwach z Agatą. przestaję w siebie wierzyć, na siłę chcę odwołać mój występ wokalny na koniec roku. wychowawczyni sprawdza mi ręce i biodra czy się nie tnę, bo rzekomo zadaję się z Emilią i ja jestem taka jak ona. kolejna afera, tym razem o przekłuwanie. maj - haha! to był dopiero miesiąc! swatałam Olę ze Sławkiem (RANDKA!), byłam na koncercie The Univers, afera o kolczyki ciągnie się dalej, do tego dochodzi afera z tym idiotą który, niestety, jest moim ojcem. martwię się strasznie o moje życie i życie Artura. kochana siostra mnie pocieszała i było mi lepiej lecz dalej się bałam gdy na wyświetlaczu mojego telefonu widniały słowa "ojciec dzwoni". Ola zaczynała mieć już lekkiego świra na punkcie pana Sławka, w końcu byli razem. jest coraz cieplej, właściwie to jest już lato i myślę tylko o wakacjach. czerwiec - jestem pół roku z Arturem, wszystkie przedmioty świetnie poprawione, lecz średnią mam 4,72. błagam i proszę katechetkę i w końcu pozwala mi poprawiać. no i poprawiłam, miałam już średnią 4,81 i nie musiałam się o nic martwić. nocka u Oli i jajcowanie do późna. wakacje coraz bliżej, myślę tylko o nich aż w końcu nastaje 22 czerwiec i cieszę się wolnością. fotografia zaczyna coraz bardziej być moim życiem. pochłonęła mnie już w całości...
na dziś tylko tyle.
w kolejnej notce opiszę resztę.
aha! i dokończę czerwiec.
przeczytał to ktoś w ogóle?