Znów przychodzisz do mnie nocą.
Wyłaniasz się z mgły moich zamyśleń, kiedy gwiazdy mrugają niespokojnym snem.
Nie, nie chcę zapomnieć tych porannych spazmów rozkoszy, kiedy twój uśmiech otulał moją zasmuconą twarz. I naszych nocy, kiedy spokojny twój oddech gładził moją pierś.
Nie, nie chcę zapomnieć blasku twoich oczu, kiedy w nich przeglądało się moje serce,
przejęte bólem rzeczywistości.
Brałem cię wtedy w ramiona, a ty rozbieganym szeptem barwiłaś tęczę mojego szczęścia.
Świta już, odchodzisz z mych ramion...
Powiedz, że tylko na chwilę...
I wrócisz znów...
Nocą.
Użytkownik sorrymemoryy
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.