W końcu odetchnąłem.
Początek trudny, środek i końcówka bardzo dobra
dobre tempo etc.
Rzeszowska weekendowa ekspedycja dotarła na Tarnice.
Warunki : trudne
na nogach : ponad 14 godz
Oczy : przekrwione
Ogarniam: NIE.
"Co Pan myśli o warszawiakach?"
- "Głupie cepry, wieśniaki z Wawy"
i wszystko jasne.
Bo podobno Warszawiacy potrafią zbłądzić swoją dupę nawet na najprostrzym szlaku.
Zauważyłem pewne zjawisko, na które kiedyś nie zwróciłem uwagi.
A mianowicie, wszyscy na szlaku traktują się tak, jakby się znali przynajmniej od paru lat.
Wymiana miłego "Cześć - cześć" zamiast typowych dla miastowych kolokwializmów jest zjawiskiem miłym dla ucha.
Bo wszyscy na szlaku to jedna rodzina.
TEGO BYŁO MI TRZEBA.