photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 SIERPNIA 2014

Wakacje z Aniołkiem! KOCHAM CIĘ!

I <3 U

Wakacje 2014 z moim Szczęściem, Part I


Wakacje zaczęły się dla nas w sierpniu.

Lipiec przepracowaliśmy w McDonald's. Na pomysł z pracą wpadł mój rezolutny chłopak, nie miałam wyjścia, więc poszłam za nim. Zatrudniliśmy się w dwóch różnych restauracjach, biorąc pod uwagę dwa różne miejsca zamieszkania. Przepracowaliśmy okres próbny, po czym zdecydowaliśmy się nie przedłużać umowy i załapać się na drugi miesiąc wakacji.


Już od 1 sierpnia nie rozstawaliśmy się na krok. Pojechaliśmy do mojego rodzinnego domu za Warszawę, ale tylko na weekend. O tym nie ma co dużo pisać, chyba wolimy tego nie pamiętać. Do Warszawy wróciliśmy 3 sierpnia, przepakowaliśmy rzeczy i pojechaliśmy do Pruszkowa. Tam czekała już na nas moja babcia. Zjedliśmy kolację, spakowaliśmy raz jeszcze potrzebne rzeczy i przygotowaliśmy się na kolejną podróż. Tym razem jechaliśmy do mojej prababci, do Kętrzyna, na mazury. Byliśmy tam 4-6 sierpnia.


W poniedziałek wyjechaliśmy ok 9 rano, podróż zajęła nam aż 6 godzin, wliczając w to dwa postoje (jeden na frytki i kawę) i ostrożną jazdę babci, z którą jechaliśmy. Po dotarciu na miejsce i rozgoszczeniu się, odwiedziliśmy mojego wujka. Miło jest tak przyjechać po paru latach i widzieć jak jedno się zmienia a drugie pozostaje takie samo jak było. Następnie postanowiliśmy z Piotrkiem iść na spacer, pozwiedzać miasto, chociaż kompletnie nie wiedzieliśmy dokąd iść, by się nie zgubić :D Poszliśmy więc przed siebie. Udaliśmy się na kebaba bez ogórka i nad jeziorko, które okazało się być dużym stawem. Chodziliśmy po okolicy, trzymając się za rękę i cały czas rozmawiając. Lubię takie chwile, my sami i te długie rozmowy poruszające każdy temat. Uwielbiam. Wtedy czuję jak bardzo sobie ufamy i widzę jak otwieramy się przed sobą.


Zaczęło się ściemniać i niebo obeszły ciemne chmury. No i stało się. Zabłądziliśmy. Bałam się, ale Piotruś uspokajał mnie twierdząc, że wie gdzie jesteśmy i że idziemy w dobrym kierunku. Byliśmy na dobrej ulicy, lecz gubiliśmy sie pomiędzy blokami, wszystkie wyglądały jednakowo, przez co nie mogliśmy znaleźć bloku z numerem 6. Chodziliśmy wokoło numeru 5 i 7, a 6 zniknęła. Było ciemno, zaczęło lać. Ja w krótkiej sukience, Piotrek w krótkich spodenkach i koszulce, uciekamy pod jakiekolwiek klatki żeby mniej zmoknąć, choć i tak już byliśmy cali mokrzy. Deszcz nie ustawał, chcieliśmy iść do sklepu, więc mój mądry Piotruś zapytał czy go kocham, a kiedy odpowiedziałam, że tak, wybiegł spod daszka do sklepu na przeciwko, pobiegłam więc za nim śmiejąc się już z całej sytuacji. W sklepie nic nie kupiliśmy, bo nie było dużego wyboru. Wyszliśmy ze sklepu i biegliśmy przed siebie, wtedy zorientowałam się gdzie jesteśmy i już znałam drogę do domu. Wstąpiliśmy do jeszcze jednego sklepu, jednak w tym też nic nie wzięliśmy, bo byliśmy za bardzo najedzeni kebabem, by móc cokolwiek wybrać. Więc popedziliśmy do domu. Piotrek był zły, że ma mokre nowe buty, a ja śmiałam się w głos z tej bezsilności i tego wszystkiego, co wyszło ze zwykłego spaceru na miasto. Wróciliśmy przemoknięci, wzięliśmy ciepłą kąpiel, zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać, bo następnego dnia czekały na nas kolejne atrakcje.


We wtorek rano po śniadaniu pojechaliśmy do Wilczego Szańca, do siedziby Hitlera. Piotruś z początku spierał się by tam nie jechać i udać się bezpośrednio na plażę, jednak Klaudia uparciuch tym razem nie ustąpiła. I dobrze zrobiłam, bo wycieczka była znakomita.

Chodziliśmy po bunkrach, trochę z przewodnikiem, który opowiadał nam dawne dzieje za czasów Hitlera, załapaliśmy się nawet na krótki film o rozbudowie całego placu. Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc, które uwieczniliśmy na fotografiach, chodziliśmy po bunkrach i innych miejscach, udało mi się nawet wspiąć na jeden i złapać wysokie gałęzie drzew. Robiliśmy dużo zdjęć. Mamy piekną pamiątkę. 


Po dwóch godzinach zwiedzania uznaliśmy, że pora iść na plażę. Być na mazurach i nie wykąpać się w jeziorze, to byłaby porażka:P Więc szliśmy wzdłuż jezdni 2 km i odbiliśmy w lewo zgodnie ze znakami. Drogą przez lasek dotarliśmy na plażę. Było pare osób, woda cieplusieńka, duże jezioro, piękne widoki, ciche miejsce z dala od ulicy. Rozłożyliśmy ręczniki, przebraliśmy się i weszliśmy do wody. Jakiś czas po tym zadzwoniłam po babcię, żeby przyjechała do nas i przy okazji wzięła koc i coś do picia i jedzenia. Przyjechała dość szybko. Zjedliśmy obiad i poszliśmy się kąpać. Piotruś wziął mnie na ręce i poszedł na głębszą wodę, a ja BARDZO boję się głębokiej wody. Oczywiście mój anioł miał z tego ubaw i straszył mnie, że nie ma gruntu, kiedy mi serce podchodziło do gardła. Przytuliłam się do niego i co chwila zimna falka wody oblewala moje ciało, kiedy słońce muskało promieniami twarz.


Po wyjściu z wody opalaliśmy się. Na koniec jeszcze raz postanowiliśmy się przekąpać i jechać do domu. Mieliśmy zaś nadzieję, że następnego dnia raz jeszcze tam pojedziemy, niestety nie udało się. Po powrocie do domu znów chcieliśmy wyjść na spacer, jednak zakończył się on w sklepie po lody, picie i coś słodkiego. Dzień drugi dobiegał końca.


Dlaczego nie udało się znów jechać na plażę? Ponieważ następnego dnia, pogoda nie dopisała i wróciliśmy do Warszawy, zgodnie z planem. Całą drogę przespaliśmy, więc podróż minęła bardzo szybko. Pożegnaliśmy się z moją prababcią, która w styczniu 2015 kończy 83 lata! Dobrze się trzyma, ma wsparcie rodziny, to najważniejsze. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Świętej Lipce. Zobaczyliśmy bazylikę i krużganki. Piękne malowidła ścienne, ruchome aniołki na organach, mnóstwo turystów. Kupiliśmy pamiątki i udaliśmy się do samochodu.


Powrót do Warszawy nie był końcem naszej przygody, to dopiero początek! Po ponownym przepakowaniu rzeczy pojechałam do Piotrka na 5 dni. Byliśmy w kinie, Burger Kingu na pysznych lodach<33 a na weekend pojechaliśmy na działkę. Tam to dopiero można wypocząć.. Cisza, spokój, cała rodzina, przy jednym stole, przy grze w siatkówkę, przy grze w karty, przy rozmowach, spacery nad rzekę, spacery żeby narysować to piękne serduszko ze zdjęcia, spanie do południa (Piotruś śpioch<3) to jest wypoczynek. Najlepsza rodzina świata, a w niej ja. Taka mała, ma tak dużo szczęścia.


Najlepszą dla nas wiadomością było jednak, że z czwartku na piątek 14/15 sierpnia wyjeżdżamy nad morze do Jastrzębiej Góry, na całe 9 dni !!!! Chyba wciąż nie mogę w to uwierzyć !!!! Teraz jestem w Płońsku u rodziców, mój pyś u siebie w Warszawie, ale już odliczam godziny do WAKACJI MOICH MARZEŃ !!!!
Zawsze marzyło mi się jechac nad morze z chłopakiem, ganiac się po plaży, wygłupiać, pływać, bawić w piasku i w wodzie jak dzieci, budować zamki, chodzić na lody, opalać się, grać w piłkę plażową, robić zwariowane rzeczy, żyć pełnią życia!
I oto jest, mój Piotruś, z którym to marzenie zrealizuję, już za 3 dni ! 
Dzięki Jego cudownym Rodzicom, mamy wakacje jak z bajki...<3

Zdjęcia wyżej, są namiastką tego co działo się na mazurach.
Na następne czekamy do 23 sierpnia!

Wakacje życia ?! Nadchodzimy !!! <333

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika soneila.

Informacje o soneila


Inni zdjęcia: Synuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11:* patrusia1991gdSikora modra slaw300