Wracam tu właściwie z konkretnego powodu, ale zachowam to dla siebie....
To długa historia, ale uznajmy, że wyjaśnię to w prosty sposób - gdzieś znowu muszę wyrzucać, to wszystko co mam w sobie....
Kiedyś mi to pomagało, nie wiem jak będzie to wyglądało dzisiaj.... Dzisiaj, stwierdzam, że pewne rzeczy do nas wracają, tak jak uczucia, czy ludzie. Jeśli nie w postaci namacalnej, nie w postaci rzeczywistej, to w postaci takiej naszej wewnętrznej. A może nie wracają.? Może one wcale nigdy nie znikają.? Może one są od zawsze tak naprawdę, może nigdy ich nie wyrzuciliśmy.... Sama nie wiem.... To wszystko jest jak zwykle skomplikowane, znów świetnie komplikujemy sobie życie. My sami, mysląc. To tyle na początek, miłego dnia. Po prostu.