A fajnie w szkole, w ogóle szkoła jest fajna jak ma się świadomość, że już niedługo
się z nią rozstajesz na jakiś czas. Na początek historia, później jeszcze jedna
zamiast chemii, bo p. chora. Wiadomo, jak nauczyciel choruje, to ten najfajniejszy i wtedy
kiedy nie trzeba, nie? -.- Bedziemy mieli wigilie klasowa z kims innym. Nieważne. 3 i 4 były
angielskie - projekt, Boze Narodzenie w Indiach. Anita sobie połowe naszego projektu
wymyśliła, ale mniejsza.
- Napisz, że oni szykują jedzenie na wigilię 3 dni przed.
- A ty byś chciała jeść na wigilii jakąś starą rybę?
- Nieważne, napisz.
Później 2 wf'y, czyli noszenie i ustawianie krzeseł na apel, fajnie było. Jagoda z
krzesłami latała, a reszta się śmiała. Lubię tych ludzi, ej. Na 7 gw, no ale p nie bylo, to
cos w rodzaju informatyki, czyt. facebook. Na koniec muzyka - film o jakimś malarzu (?),
czyli nasz wspolny, klasowy sen.
Po lekcjach na szybko byłam w galerii po prezent (tak wiem, chyba 15 raz, ale w końcu go
mam). I teraz trochę skype może. Później czeka na mnie biologia. Co z tego, że święta, cuda w
stylu 'A co mi tam, nie zrobie wam kartkówki' z p J się nie zdarzają, szczególnie, że nie robiła nam
już jakieś dwa tygodnie.
- KOCHAM CIĘ.