przypadkowych mniej lub bardziej.
Po raz kolejny przypadkiem tu zajrzałam, a skoro już nadarzyła się okazja - wypadałoby coś nabazgrać.
Przejrzałam stare posty, od razu chce zaznaczyć, że nie chodzi mi o żadne przemyślenia typu ''People change memories don't '' myślę, że z tego wyrosłam. W zasadzie wyrosłam to złe słowo, inaczej. Zdałam sobie sprawę z czegoś co znalazło też potwierdzenie w tzw. mądrych książkach. Nie zawsze to co zapamiętujemy jest prawdą. Tyczy się to tez emocji. Umysł płata nam różne figle, a w zasadzie to sami jesteśmy sobie winni, bo tworzymy pewien obraz który zapamiętujemy i ''zapamiętujemy'' w sensie wymyślamy. Okłamujemy samych siebie, ale nie o tym chciałam pisać.
Przeglądam posty z 2011, trafiam na jakiś smętny, gimbusiarski post, w stylu ooooo ból dupy, umieram. Wszystko spoko tyle, że sedno sprawy tkwi w komentarzu niżej, pewnej 16latki - nie umieraj - a ona sama zginęła w wypadku samochodowym. I nagle cała ta otoczka w stylu - ile to się może zmienić w ciągu 3 lat, jak bardzo zmienić światopogląd blabla - znika.
Ale to też nie to o czym chciałam napisać, w zasadzie to chciałam pisać o pułapce w jakiej sie znaleźliśmy i wolności do jakiej dostępu nie mamy, ale muszę uciekać na pks, a boje się, że jak wrócę zdjęcia będą sie ponownie długo wczytywać, blabla i nie dodam nic. Dodaje to co nabazgrane i to co ma mnie zmobilizować do napisania tego o czym napisać chciałam.
Uciekam.