wakacje... że się skończyły?!

bardzo stare zdjęcie. no i dobrze ;) ze skalnego miasta.

po sobotniej imprezie u Jacka czuje się całkiem spoko, w sumie jak dla mnie było za dużo alkoholu i ludzie po prostu się na to dosłownie rzucili, ale cóż. I strasznie denerwowała, a wręcz wywoływała u mnie wielki niesmak pewna sprawa, ale nie będę się na ten temat rozpisywać, zatrzymam to dla siebie, za dużo ludzi już raczej nieproszonych tutaj zagląda. ;)

wcześniejsze 3 dni spędziłam z nim. w sumie to tak naprawdę się pożegnaliśmy. I tak nie będziemy się widzieć przez jakieś 4 lata, więc po co mieliśmy to ciągnąć? Zostaną nam listy, bo mamy do siebie pisać. życzę mu jak najwięcej powodzenia. i zamykam już ten rozdział w mojej książce.

przypomniał mi się walc wiedeński z ... no. było całkiem przyjemnie, tym bardziej, że ani ja ani on nie umieliśmy go tańczyć. On doprowadzał mnie cały czas do diabelicznego śmiechu, przez niego zatraciłam się w czasie ale było warto...

Kolega pyta mnie,  jak tam wakacje. Wzruszyłam ramionami i mówię, że bywało o wiele lepiej,

on: a wakacyjny romans był?

ja: y, no nawet dwa...

on: no to odbębnione. A towarzystwo zmieniłaś?

ja: całkiem zmieniłam podczas wakacji.

on: no i dobrze. czyli wakacje zalicz do udanych.

czyli zaliczam do udanych.

Zastanawiam się, w co się ubrać jutro, już mam dwa zestawy ;d zaraz jadę na trening, moje gardlo mnie dalej cholernie boli, ale dam radę, bo jestem twarda;p ostatnio sie o tym przekonałam i mogę napieprzyć każdemu, kto wątpi w moją siłę. Myślałam, że po tym, co się stało w wakacje, załamię się totalnie, a ja jestem super [i skromna] i dałam radę i byłam nieugięta i wszystko jest w jak najlepszym porządku.

pozdrawiam was w cholernie zimny, okropny, deszczowy, ostatni dzień wakacji.

i na koniec kilka słów, które teraz przywołują uśmiech na moje usta.

When I'm sad she comes to me
With a thousand smiles she gives to me free
It's alright, she says, it's alright
Take anything you want from me, anything
Fly on, Little Wing