pomijając to, że wszystko, dosłownie ku*wa wszystko sie zjebało, to u mnie OKEJ! ;-)
Jest chuj*wo, ale STABILNIE. Sama się dziwię, że daję radę. Normalnie, to bym robiła wszystko aby to wróciło. Może moja nie chęć to jakiś znak? Że nie warto? Że tak jest lepiej? Tęsknieeeeeee!!!!!!!!!!!!