Jutro, to jest piątkowe popołudnie, wydaje się dobrym momentem. Publicznie obiecuję, że w końcu wezme się za to, co od dawna chodzi mi po głowie.
Jestem prawdziwym leserem, u którego wysychają nawet kaktusy i masowo zdychają chomiki. Tłumaczę to nadmiarem miłości i w afekcie ich otyłością. Czas to zmienić, czas coś zmienić.
W pewnym sensie to takie pożegnanie.