Wiem, że możesz mnie za to znienawidzieć i rozumiem, jeśli już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Zapewne już nigdy się nie zobaczymy, choć do końca nie wiesz dlaczego... Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Nie umiem mówić wprost o tym co myślę, co czuję... Być może tego się boję. Nauczyłam się, że ludziom nie można ufać. Ale Tobie zaufałam i co z tego mam? Dlatego nikt mnie nie rozumie. Czemu się smucę? Bo nie umiem udawać, że wszystko jest ok. Zbyt długo byłam silna, za długo. Byłeś mi najbliższą osobą, przyjacielem. O wszystkim Ci mówiłam, powinieneś rozumieć to, że jest mi ciężko, bo mam wiele problemów. Ale nikt nie jest idealny, ty też nie. Byłeś dla mnie oparciem, czymś kolorowym w tym szarym życiu. To ty mnie zawsze pocieszałeś, kazałeś mi się uśmiechać... Widzisz jak się uśmiecham na zdjęciu? To popatrz, bo już nigdy nie ujrzysz mnie uśmiechniętej. Nie chcę udawać, że wszystko jest dobrze. Nie umiesz mnie zaakceptować takiej jaka jestem. Ale ty też nie zawsze jesteś szczęśliwy.
Mam tylko jedno pytanie: - Po co mnie całowałeś, skoro mówisz mi, że jestem "nie dla Ciebie"? Nie wiem czy Ci to przyszło na myśl, ale ja też mam uczucia. Podobno podczas pełni można mocniej się zakochać, pamiętasz? Sam mi to powiedziałeś... Nie twierdzę, że to się stało, ale... Po prostu jedyne co chciałabym znać, to szczerą odpowiedź na to pytanie. Więcej już nic nie chcę.