photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 SIERPNIA 2014

Skye London, właścicielka

Skye London na hali

 

Nazywam się Skye London i od wczesnego dzieciństwa kocham konie. Moi rodzice byli światowej sławy hodowcami koni sportowych. Ich konie z dumą nosiły literę L na końcu konkursowego imienia. I ta litera zawsze widniała u góry tabeli wyników.

Gdy miałam osiemnaście lat opuściłam rodzinny dom i zaczęłam pracować jako zaklinaczka koni w innej stadninie, trenującej wierzchowece skokowe i ujeżdżeniowe do zawodów. Pracowałam z końmi z ziemi, głównie je lonżując, dlatego wciąż nie zbyt dobrze jeżdżę konno. Potrafię za to nawiązywać niezwykłą więź ze zwierzętami.

Czasem służyłam też jako luzak na zawodach. Często spotykałam się tam z okrucieństwem wobec koni, nadużywaniem bata i kaleczeniem ostrogami. Widząc, jak te piękne stworzenia stają się od tego narowiste, postanowiłam walczyć z takimi ludźmi, ratując zwierzęta i na powrót przywracając im wiarę w człowieka. Dlatego też zrezygnowałam z pracy w stadninie sportowej, kupiłam dawny budynek końskiej akademii i założyłam tam schronisko, które nazwałam MistyShelter. Mój pracodawca na pożegnanie podarował mi dwa z pośród swoich słabszych koni (słabszych nie oznacza słabych), Tawerę i Fancy. Nadałam im nowe imiona i tak rozpoczęłam następny rozdział swego życia.