Dziś wpis z serii poprzedniej.
Znów problemy ale dotyczące miłości. Podobno zaufanie i wiernośc to podstawa partnerstwa,ale jak to sie wyłamuje z pod kontroli to jaki sens ma dalsze ciagniecie tego zwiazku. Jak ponownie zaufac skoro poraz ,,N" -ty sie zawodze, poprzednie nauczka prysneła przez pryzmat palców a zyje sie dalej. Dlaczego sie tak dzieje,? dlaczego mój mozg tego nie moze pojąc. Trzeba byc wystraczjąco głupi by nie doceniac tego co sie ma i szalec daleje , udajac ze nic sie nie dzieje.Pięknie moze jest,ale tylko dla jednej strony. Tak to cholernie boli, i ta nie wiedza co robić dalej,bo nie chce roztania ale tez nie chce oszukiwania...
miłosc zabija,chodz bez niej nie ma zycia