Witam.
Na początki chciałbym podziękować za mile spędzony czas Sylwii, Madzi i paru chłopakom (tylko tyle osób pamiętam z wycieczki :P). Eh... straconych 7daysów nie liczę, udzielił mi się mój Tymbark z nie-wiadomo-czym i sepsa Sylwii xD
No trudno.
Utwór najlepiej opisujący koniec wycieczki...
Cała Góra Barwinków - Warszawa
"Na Warszawę spadł deszcz
potokami leje się ze mnie
zalane ulice odwieziono na izbę wytrzeźwień
na Warszawę spadł deszcz
ja sobie zwyczajnie nic z tego nie robię
wiem, że ona gdzieś jest
więc i tak latam, nie chodzę"
Z tą różnicą, że Kraków, nie Warszawa ;D
Pozdrawiam.