photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 STYCZNIA 2010

Claytons Corner, Port Davey

Wtorek, 2010-01-05, Wombat Cove, Port Davey.

 

Wczoraj wieczorem (pomimo iz byl to poniedzialek!) wyszlismy z Macquarie Harbour na nocny rejs do Pt. Davey. Nie bylo lepszej mozliwosci; w niedziele za bardzo wialo, a dzis rano miala przyjsc silna zmiana z W-NW. Wyliczylem, ze jesli wyjdziemy na noc, to wczesnie rano powinnismy byc w Pt. Davey i udalo sie. Przy wyjsciu z Hell's Gate mielismy bardzo korzystny prad i dzieki temu nie przeszkadzal nam nawet silny wiatr w nos. Po nabraniu odpowiedniej wysokosci skrecilismy na poludnie i na zarefowanym foku prulismy 8-9 wezlow. Samoster trzymal wspaniale i pomimo silnego wiatru i duzej fali plynelo sie bardzo komfortowo. W Pt. Davey bylismy zgodnie z planem i rzucilismy kotwice w zacisznej zatoczce Wombat Cove. Zaraz potem zatoczka przestala byc zaciszna, bo przyszla ta zmiana. Kotwica trzyma, ale po poludniu poszukamy bardziej spokojnego miejsca.

 

Nie zobaczylismy jeszcze zbyt wiele w Pt. Davey, ale juz widac, ze jest tu nieprawdopodobnie pieknie. Mamy nadzieje nacieszyc sie ta sceneria, jak przestanie wiac. Ma to nastapic juz w czwartek.

 


Wtorek, 2010-01-05, Ila Bay, Port Davey.

 

To juz trzecia zatoka, w ktorej usilujemy stanac na kotwicy. Poniewaz dookola mamy wysokie gory, w zatokach hulaja bardzo silne szkwaly, ktore ciagle zrywaja nam kotwice. Moze trzeba bylo zostac w Wombat Cove? Tam kotwica trzymala...

 

Po kolacji, smarzonej dzis w kambuzie na patelni, bo szkwaly gasza ogien na przyczepnym roznie, nastawilismy piosenki Kabaretu Starszych Panow i nieco sie przy nich zdrzemnelismy (jak to starsi panowie). Obudzilo mnie dziwne chlupotanie wody o rufe - nieomylny znak, ze posuwamy sie do tylu. W naszym przypadku moze byc to tylko spowodowane puszczeniem kotwicy. Wlaczylem mape elektroniczna. Okazalo sie, ze 'splynelismy' juz ponad 100m. Na szczescie Ila Bay jest dluga i plytka, wiec miejsca mamy duzo. Jest zimna i cimna noc, pada deszcz i nawet gdybysmy chcieli, nie mozemy nigdzie sie przestawic. Mamy tylko jedna mozliwosc: stac tu tak dlugo jak sie da, a jesli dalej bedziemy wlec kotwice, to musimy ja wyciagnac i rzucic jeszcze raz w poprzednim miejscu. Wyluzowalem dodatkowe 20m lancucha (to juz prawie 80m na 6-7m wody) i na razie stoimy. Trzymamy wachty kotwiczne i sledzimy pozycja jachtu na ekranie. Il Vento zatacza duze luki na dlugim lancuchu, ale w kazdej chwili moze znow rozpoczac ruch po linii prostej...

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika skipperben.