szczęście gdzieś tam siedzi i milczy.
czai się, czeka.
w pokoju z drewna wypowie ostatnie zdanie
i ruszy w świat.
ruszy, aby uczynić kogoś najszczęsliwszym człowiekiem świata.
długo czekać na swoją kolej.
przeżyć milion gaf, tysiące błędów i setki złych wyborów.
polubić kogoś, pokochać bez wartości,
dziwić się.. jak wiele czasu można na coś czekać.
ile chwil się zmarnowało,
ile beznadziejnych lat minęło.
poznawać ślepotę życia i ułomność człowieka.
żyć i szukać swego miejsca,
co dzień rano gubić się wciąż na nowo,
otwierać oczy bez zdecydowania.
być trochę radosnym, trochę nie.
nie wiedzieć, co zrobić, by coś zdobyć,
czy jest sens i gdzie zaprowadzi droga.
czy cele są czyms realnym,
średnio wierzyć w ich pomyślne zakonczenie.
czuć bezsilność, niby nie samotność, ale pustkę.
a szczęście gdzieś tam siedzi i milczy...
posiedzi, pomilczy, wstanie i przyjdzie.
może po trudach przychodzi mocniejsze,
bardziej różowe..i na dłużej,
być może w ludzkim ciele...
być może na zawsze.