Na zdjęciu widnieje już nieżyjąca lilijka. Skutecznie rozwalił ja Kacper na Święcie Chorągwi Łódzkiej i do teraz proporzec stoi u mnie w pokoju taki jakiś goły ;p. Trzeba by ruszyć dupę (albo raczej przymusić Kacpra bo to on jest proporcowym co równa się tym że on jest za niego odpowiedzialny) i zanieść go do szczepu aby został naprawiony. Fotografia pochodzi z jakiegoś zimowego rajdu. Z tego co pamiętam to był wtedy śnieg do kolan a ja torowałem jako pierwszy drogę (ale przynajmniej jest co powspominać ;d).
20 Listopada dajemy koncert w Kościele im. Maksymiliana Kolbego. Mam nadzieję, że wyjdzie ostrzej niż na próbach bo mój nurt myślowy pt. "grajmy mocniej, głośniej i ostrzej!" się nie zmienił :)
Dzisiaj pobiłem mój rekord w pisaniu na komputerze. Napisałem dwie w mirę długie prace w ciągu 2 godzin na ponad 1600 słów. Po skończeniu tej drugiej, która widniej poniżej zdrowo bolały mnie nadgarstki od nieustannego klikania palcami ;p. pierwsza praca była na historię i mam nadzieje właśnie o coś takiego chodziło mojej pani od historii. Namęczyłem się okrutnie pisząc coś pod jakieś konkretne informacje a jutro chyba umrę przepisując to na papier (takie zażyczenie pani nauczycielki)
"Temat: Moja droga duchowa w służbie harcerskiej.
Nie powiem, że temat jest łatwy bo taki nie jest, ponieważ ma obnażyć moje podejście duchowe do harcerstwa. Nawet konkretniej - moje poczynania . W sumie przed podejściem do tematu wypadałoby zrobić rachunek sumienia i nie tylko. Łatwiej mi to nazwać rachunkiem podsumowującym. Moja ścieżka ma swój początek w styczniu 2008 roku kiedy to stawiałem swoje pierwsze kroki na drodze harcerskiej. Nie rozumiałem idei tego ruchu, ani celi ani symboli. Była to dla mnie grupa ludzi różniących się od reszty społeczeństwa i będący czymś co było mi wtedy potrzebne - oderwaniem od codzienności i sposobem na zrobienie czegoś z sobą samym. Bardzo szybko awansowałem i w przeciągu raptem 3 miesięcy byłem przybocznym. Pełniłem jedną z najważniejszych funkcji nie zdając sobie sprawy jaka odpowiedzialność na mnie spada. Wtedy myślałem, że to po prostu pomocnik szefa. Teraz wiem że jakakolwiek funkcja "kolorowo sznurowa" niesie za sobą przymus bycia na scenie i bycia obserwowanym. Trzeba było zachowywać się poprawniej, próbować dawać przykład młodszym oraz nie ośmieszać się wśród starszych (to wszystko nie ma nic wspólnego z wygłupami, bo wydurniać się to jedno a zachowywać się głupio, niepoważnie i nierozsądnie to drugie). No ale nie o tym miała być mowa (można to potraktować jako wstęp do konkretnej wypowiedzi na zadany temat). Zaczynając od samego rozumienia przeze mnie słowa służba. Słowo to dal mnie oznacza jedno - poświęcenie się dla kogoś. Oczywiście poświęcanie nie jedno ma imię: może być to walka za ojczyznę do śmierci ale i stanie na warcie honorowej kiedy to po godzinie wiesz że sporo mięśni Cię boli, jest to służenie przy ołtarzu kiedy zamiast w pełni skupić się na mszy dbamy o to by ceremonia wypadał w pełni dobrze . Również jest to pomoc młodszemu koledze w lekcjach kiedy sami możemy sobie odpocząć i porobić pełno przyjemnych rzeczy. Mogę też stwierdzić, ze prowadzenie drużyny również w ramach służby się mieści - prowadzenie zbiórki która trwa 2-3 godziny to tylko widoczny czubek góry lodowej. Godzinami w domu rozpisuje plany, konspekty, rozkazy, projekty, uzupełnia do prób, książkę pracy, organizuje wyjazdy, biwaki i pełno innych spraw. Prawie zawsze jestem do waszej dyspozycji co często jest poważnym uszczerbkiem na moim czasie własnym. Oczywiście że jeśli bym tego nie chciał to bym nie robił, ale w pewien sposób się przez to realizuję . Co to ma wspólnego z drogą duchowa? A co innego głosił Jezus Chrystus niż miłość do innych ludzi i pomaganie im! Służba na rzecz człowiek jest jak najbardziej (wg mnie) w sferze duchowej ponieważ uczy pokory, cierpliwości i tego, że nie każdy jest w stanie osiągnąć wszystko czego byśmy od danej osoby chcieli. Chodząc z mymi ludźmi i słuchając ich historii sami się kształtujemy biorąc na wzgląd to co oni przeżyli (oczywiście jeśli słuchamy). Wielokrotne warty przy pomnikach lub w Wielkanocy jak i bycie w poczcie sztandarowym nadaje mi okazję do przemyślenia moich czynów, tego co się dzieje, jakim się jest człowiekiem i co powinno się zrobić aby nie ranić nikogo a tym bardziej ludzi nam bliskich. Bo głównym przesłaniem dla mnie tego co cały nowy testament mówi jest jedno - miłujcie się. Nikt nie mówi że będzie to miłość łatwa i że każdego uda się nam choćby polubić (bo jesteśmy w końcu tylko ludźmi) ale zawsze warto się starać i nie podchodzić do każdego kto nie jest "z nami" wrogo z ochotą zrobienia mu na serio krzywdy. Moja droga duchowa została uformowana kontaktem z ludźmi bo to oni są jednym sposobem do zbawienia - bez nich i bez Tego który nam tą drogę wyznaczył nie byłoby sensu robić cokolwiek. Dlatego też uważam że wypełniając się międzyludzką pomocą służę tak i Bogu jak i celowi który przyświeca ZHP - wychowaniu młodego człowieka w idei 10 praw harcerskich i przyrzeczenia .
(Praca uzupełniająca moja próbę na stopień Harcerza Orlego, poprzedzona kilkoma dyskusjami z duchowymi na temat wiary, podchodzenia do niej w sposób codzienny oraz debaty na temat wszystkich kazań ks. Piotr Pawlukiewicza)"
Jak powyżej napisałem w pracy, którą oddałem dzisiaj ks. Piotrowi - jest to uzupełnienie do mojego HO. A po zatwierdzeniu, które było dzisiaj o 19.30 ukończyłem moją całą próbę i na sobotę naszykowany jest już rozkaz zamykający mi ją :). W sumie zastanawiałem się czy podzielić się z szeroko pojętą publicznością moimi rozważaniami na owy temat. Pewnie ktoś mi zarzuci nie skromność czy coś w tym stylu, ale jeśli popadnę w skromność to: po pierwsze byłaby udawana bo znam własną wartość, którą i tak czasami muszę motywować a po drugie - gdybym nie wierzył w siebie i to że robię coś Dobrego dla innych to nie roiłbym tego dalej. Nie widziałbym najmniejszego sensu i po ludzku bym się męczył. Piastowałbym wtedy tą funkcję coś ala "za karę". Dzięki Bogu tak nie jest ;).
Na samiuteńki koniec tej sporej notki dołączę piosenkę, która grami w głowie od ponad tygodnia. Bo jak w tekście mówią, że każda rzecz ma swój czas to tak ja Wam powiem, że mój czas przed komputerem się na dzisiaj skończył, że mój czas z Olą ,z która spędziłem cudowny wieczór również się na dziś zakończył (co mi się wcale nie podoba ale mus, to mus). Teraz nadchodzi czas na gitarę następnie przyjdzie czas na spanie. Życzę Wam aby Wasz czas, który dziś spędziliście kończył się miło i każdego dnia trwał tyle ile dusza zapragnie. :) <..>