Widzimy na zdjęciu w krainie pluszaków Natalkę, moją trzyletnią kuzynkę. Młoda na początku bardzo chciała mi po pozować a po jakiś kilku minutach uznała, że się jej nie chce i kategorycznie zabroniła mi ich już więcej robić (niech nikogo wiek nie zmyli, powiedziało to bardziej stanowczo niż niejeden mój rówieśnik ;D). z tego wynikł fakt, że robiłem jej z ukrycia, ale kiedy mnie zauważyła to się troszkę zbulwersowała.
Wczoraj wieczorem po powrocie do domu ze spaceru czyli o 23.30) miałem dodać zdjęcie i napisać notkę o minionym dniu, ale zmógł mnie sen i lenistwo. Więc to co miałem wczoraj do powiedzenia zawrę dzisiaj :P. Zacznijmy od samego początku czyli od tego, że Kacper u mnie nocował (nie ma autobusu aby dojechać na rezurekcje do kościoła aby stać ze mną przy sztandarze). W nocy oglądaliśmy bardzo ambitny serial na YT i podczas oglądania odcinak pt. "wigilia" nie wiedzieliśmy czy śnieć się z głupoty czy płakać z zażenowania. Tekst "Judasz bowiem dostał pietruszkę i słuszne było jego rozczarowanie, każdy bowiem woli pizze. Amen" wszedł już do naszego słownika powiedzonek i ryjemy z niego za każdym razem ;D. O 04.45 była pobudka na wspominane już rezurekcje. Szybkie śniadanie, umundurowanie się, przetarcie glanów i w drogę. Sama prawie półtora godzinna msza minął mi szybko i bez większych buli ją ustałem (tylko kilka razy mnie skurcze w łydkach łapały - to i tak lepiej niż masakryczny ból pleców, który powoduje telepanie się i lekkie drgawki). Serdecznie dziękuję dziewczyną i Kacprowi za wystanie ze mną i odsłużenie owego czasu. Usprawiedliwioną część nieobecnych także rozumiem ale niektórzy za przeproszeniem nieźle nas wy.. wystawili.
Później śniadanie świąteczne, następnie odsypianie wart i wyjazd do cioci na cało rodzinny obiad. Po obiedzie wyrwałem się z rodzinnej imprez, bo jest ich za dużo i mnie po prostu nudzą. Wypad przerodził się w drugi wypad i zakończył trzecim wypadem - spacerem zakończonym trochę przed północą (wtedy kiedy nie chciało mi się dodać notki ;P).
Koło pierwszej w nocy przypominało mi się, że jest lany poniedziałek i rano pewnie tata wstanie i mnie poleje z jakieś garnka czy coś (jak co roku :P). I co Piotrek zrobił? Zabarykadował drzwi :D. Dwa krzesła, trzy pufy, sterta ubrań i 40kg pseudo ciężarek do ćwiczeń - ten odział stał na straży mojej suchej od wody skóry. Jednak nie doceniałem mojego ojca i on tylko lekko odchylił drzwi i z jakieś starej śmingusówki mnie z odległości załatwił ;D. Zdziwił się tylko wtedy jak zauważył, że Kika minut później czekam na niego z dwulitrową butelką i kocem jako zasłoną :P.
Poza tymi porannymi wygłupami owy lany poniedziałek się skończył bo pogoda była skrajnie beznadziejna i ani wyjść i poodwiedzać znajomych wraz z moim i Kacpra znajomym - hydronetką ani do rzeki nie wrzucić nikogo. Po prostu dzisiaj było jesiennie a nie wiosennie. Więc większość dnia się nudziłem tylko pod koniec znalazłem trochę rozrywki m.in. planując z Kacprem niecny plan przestraszenia dziewczyn (umówiliśmy się z nimi na spacer i wkręciłem im że Kacper nie mógł pójść bo zaraz jedzie i jestem tylko ja. Następnie przeszliśmy się przez las [gdzie oczywiście za krzakami Kacperek cichutko czekał] i będąc tak jakoś w połowie wyskoczył na nas zakapturzony jegomość z żółtą parasolką. Przy takiej motywacji strachu, panie zmieniają się w prawdziwe sprinterki :D). Potem trochę deszczu padało na głowy ale mi zbytnio to nie przeszkadzało :)
Na koniec troszkę podszywanych leków (pewnie po tym, że oglądałem połowę maratonu Dr Hause na AXN dzisiaj :P) z świetnym tekstem w drugiej zwrotce ;) <..>
Inni zdjęcia: ;) virgo123Nauka jazdy ? ezekh114Zgrupowanie. ezekh11427 / 06 / 25 xheroineemogirlxRusałka Admirał :) halinamNiema wody na pustyni bluebird11.. fuckit2296Słonecznik suchy1906P. wanderwar:) nacka89cwa