Na zdjęciu smutny Kacper, bo mohery nie chciały od niego kupować pierdół :P. Chciałem wstawić jakiś inne jego zdjęcie (bo z dzisiejszej akcji Znicz jeszcze nie mam) ale doszedłem do wniosku, że ma tam tak głupie miny, że aż strach patrzeć :P
Wyjście z domu: 06.30.
Powrót do domu: 19.27
Podsumowanie: było świetnie, śmiesznie, pracowicie, bogato i Z I M N O (ale jakoś wspólnymi siłami, oszczędzaliśmy cenne zasoby matki Ziemi i grzaliśmy się sami o siebie :D)
Jeszcze raz dziękuję tym osobą które stały najwięcej, czyli Paulinie (wszystko co było w Chechle okazało się prawdą. Twoje twoja walka z Kacprem była tyko uśpieniem mojej czujności :P) , Krystianowi (jedyny człowiek, który się pocił wtedy kiedy inni trzęśli się z zimne :D), Kacprowi (uciekającemu przed Eweliną i leniowi, który się wyspał do 9 :P) i Żyrafce (zawsze kiedy jej jest ciepło to mi jest zimno i na odwrót. :) PS. oddawaj kurtkę, którą właśnie dzisiaj od Dominika dostałem: P). Obrzędowość rękawiczkowa została dzisiaj podtrzymana (jeśli ktoś nie wie o czym piszę, to niech poczyta wczorajszą notkę :P). Dostałem Główne hasło do mobilizacji: Dobra ekipa! Edek idzie, udawać, że pracujemy :P
Teraz wypadało by pouczyć się na jutrzejszą klasówkę biologii, odrobić matematykę, coś zjeść umyć się i w ogóle. Ale może to wszystko trochę jeszcze poczekać :)
:) (m/) <..>