mc2 = miłość #4
Lindsay zapłakana wróciła do domu, gdzie zastała Emily i Ashley.
A: Słońcee... co się stało? :(
L: Ten twój uroczy wcale nie jest uroczy!
E: Mówiłam, że to zły pomysł.
A: Oj skąd mogłam wiedzieć. Przepraszam cię Lindsay.
Lindsay już nie chciała słuchać przyjaciółki, przez którą jej stan psychiczny znacznie się pogorszył
Pobiegła do pokoju wypłakać się poduszce i nie wychodziła stamtąd przez prawie godzinę.
Dopóki Ashley nie przyszła i nie przyniosła jej chusteczek do otarcia łez.
L: Już nie płaczę, po co mi one!?
A: Ja naprawdę nie wiedziałam , że on jest taki. Co ci zrobił.
L: Eh nic. Tylko...nazwał mnie anorektyczką i... to z jakiegoś powodu mnie zabolało.
Ashley ja się chyba zakochałam. Inaczej byłoby mi to obojętne. On jest taki przystojny...
Ale jego charakter.. i w ogóle jego podejście w stosunku do mojej osoby ...
Eh. Albo jest takim chamem z natury albo mu się nie podobam. A to bardzo możliwe bo jestem
brzydka! ;(
A:Nie mów tak! Jesteś piękna. Nie martw się. Jason już nigdy cię więcej nie zrani.