jembulkelol2

wkraczam powoli w wir nic nie robienia, czuję to, po prostu już nic mi się nie chce, oczywiście z takich sensowniejszych rzeczy. na zdjęciu powyższym znów Gutów, te kilka wygrzebanych zdjęć na których w ogóle siedzę na koniu. i jest nawet kawałek L :D pozdrawiam serdecznie.

dziś z rana nic, bo spałam, później Helena i wpieprzanie dużego loda włoskiego, co trwało całą wieczność, przynajmniej dla mnie. ale i tak są pyszne. przy obiedzie koniecznie malanowski & partnerzy, buhahah, nie wierzę, że to oglądam, zawsze przy jedzeniu odpalam i się wciągam w te porywające intrygi. potem deszcz nas złapał na rowerach (czytaj: mnie i Martynę), co nam nie przeszkodziło w obczajaniu stajni, gorące pozdrowienia dla starego dziadka który posiada kuce. dawno nie widziałam takiego człowieka, generalnie BEKA. okazałyśmy się za wysokie na jego małe koniki, i kit. na szczęście znalazłam coś, co by mnie serio interesowało, także git majonez. ogarnęłam właśnie że ciągle piszę tu jakieś suche powiedzonka, w stylu właśnie git majonez, ale kogo to obchodzi. 

przeszłam się jeszcze z Anką i nie tylko, ifyou know what I mean. później już musiałam wrócić do domu. nosz kurwa mać. nienawidzę tego, najchętniej bym się wyprowadziła, gdybym jeszcze tylko miała gdzie. ha! dupa i tyle. cóż, nie wszystko wygląda tak, jakbym chciała, ale da się z tym żyć, więc żyję. masło maślane. na dzisiaj wszystko, notka z dupy wzięta, bo i nie robię niczego pożytecznego, jak to stwierdziła moja mama. co jak co ale nie spodziewałam się, że godzina 21 to absolutne maksimum. śmiech na sali.

And I'm breaking, I'm breaking away 
I'm aiming power power shots 
And I'm giving all I got 
I'm fearless, I'm fearless today 
I paint my face with teardrip-drops 
And I'm kissing underdogs