http://www.youtube.com/watch?v=4Em_cRH2eyk
To takie zabawne, jak życie może się zmienić w ciągu roku. Z punktu spornego wrócić do punktu wyjścia i znowu zawrócić, tak, jakby ktoś bawił się mną, popychając mnie w kierunku urwiska, pozwalając zawisnąć na chwilę na samotnej gałęzi, by później stanowczo przydeptać moje palce i zmusić mnie do rozluźnienia chwytu i wpadnięcia w tę samą otchłań, w którą już raz leciałam. Tylko, że złapanie gałęzi dało czas, w którym kilka szybujących obok mnie ptaków postanowiło odlecieć i nie śpiewać mi więcej słodko podczas spadania...
Czy w takim razie chwytanie za gałąź w ogóle miało sens?
Będąc ostatnią szansą, a równocześnie graniczącą z upadkiem chwilą, dało moment radości i uczyniło upadek bardziej bolesnym.
Teraz serce potrzaskało się na skałach i jedynie woda, cicho szemrząc, przemywa jego rany.
Wy, będący moją wodą - modlę się za Was.