Miałam dzisiaj tak ciężki dzień, że byłam gotowa pociąć się ekierką.
Dzięki Bogu mam szczęście do natrafiania na dobro-dziwnych ludzi
do których grona dziś dołączył instruktor mojego prawa jazdy.
"Gosia ? Tu Łukasz... Słuchaj jadę z Alą i wygląda jakby potrzebowała się napić.
Kup piwo i za godzinę będziemy pod twoją klatką - zerka w moją stronę - albo nie..
kup wódkę."
Tak więc dziś przyjaciółkowa hajla-bajla z nowymi oprawkami Gosi.
A jutro od rana zapowiada się piękna sobota, czyli:
kursy maturalne z angielskiego i matmy, które kocham całym serduszkiem.
Swoją drogą Pan od liczb też człowieczek niczego sobie.
Musi mnie pokonać na playstation i nauczyć latać na parolotniach,
ale to jak znajdę trochę czasu, którego jak zwykle jakoś brak.
"Spędzam sobotni wieczór z Bogiem, masz z tym jakiś problem ?"
- czyli 19.00, 13 października widzimy się na Wieczorze Chwały :)
+A dziś piosenka, którą próbował mnie odstresować Don Lucas w drodze do Legnicy :
Powinnam zrobić tyyyyylllle rzeczy,
ale aktualnie czekam na dzień wypełniony Słońcem...
i muszę się wyspać...
tak wiec : Buźka :*
+jak zwykle całuję stopy mojej najukochańszej
z wdzieczności za nieustanną obecność - choćby nie wiem co :)