Rano budzi mnie 'Do you sing for me ?'
i 100 lat zaśpiewane przez najważniejszą osobę na świecie.
Aktualnie mam usta zapchane kochanymi truflami i truskawkową czekoladą,
za oknem moja ulubiona pogoda,
a w pokoju niezapomniany alovy bałagan..
słowem - wszystko jest tak jak być powinno,
bo dzisiaj wszystko jest robione pode mnie.
Mogłabym zaśpiewać '18 lat minęło jak jeden dzień',
ale tak wcale nie było.
Czas zawsze przyspieszał i dłużył się w najmniej odpowiednim momencie.
Mimo tego starałam się nie upadać i zawsze wychodzić z sytuacji cało.
I choć wczoraj dopadła mnie depresja trzeciego stopnia,
bo uświadomiłam sobie, że z pewnymi rzeczami nie zdążyłam
i niektórych nie będę miała już okazji zrobić
to zawsze gdzieś tam w głowie siedzą lednicowe słowa 'cieszmy się z małych rzeczy',
które w takich beznadziejnych przypadkach pozwalają się uśmiechnąć.
Ale zamiast wymieniać tu wszystkie 'małe chwile' swojego życia
powinnam wspomnieć o tej jednej, dużej rzeczy..
O tej jednej naprawdę ogromnej, która mi w życiu zawsze jakoś bezwarunkowo wychodziła.
O dobieraniu ludzi na przyjaciół.
Bo w taki wieczór jak ten dzisiejszy, siedząc otoczona przez prezenty,
kartki urodzinowe i słodycze,
będąc wyściskaną, wycałowaną i naprawdę szczęśliwą
do głowy przychodzi jedno pytanie 'Czy ja naprawdę jestem taka wyjątkowa ?'.
Dziś z dumą mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję.
Że każda sekunda mojego życia nauczyła mnie czegoś nowego,
a każdy nowo poznany człowiek wywoływał uśmiech
i zapisywał się na kartkach wyjątkowego scenariusza.
Wierzę w przeznaczenie, wierzę, że nic w życiu nie dzieje sie bez przyczyny.
Sobie samej życzę, abym zawsze doceniała to co mam,
a pewnego ranka obudziła się z myślą, że znaczę dla kogoś wszystko.
By moje życie nigdy nie było monotonne
i każdego dnia miała siłę zaczynać wszystko od nowa z uśmiechem,
choć chciałabym, żeby wiele spraw nie uległo zmianom.
12 września, w dniu w którym 490 r.p.n.e rozpoczęła się Bitwa pod Maratonem,
w 1919 roku Hitler wziął po raz pierwszy udział w zebraniu Niemieckiej Partii Robotniczej,
a 1992 Mae Carol Jemison została pierwszą Afroamerykanką, która poleciała w kosmos,
dziękuję za wszystko co się wydarzyło i za wszystko co dla mnie zaplanowano !
p.s. Prezenty i życzenia dzisiejszego dnia były niesamowite !
PRZEGENIALNY !!! album od Laury i Agusona
z serią zdjęć 'pomsta do nieba' i naprawdę MOIMI życzeniami,
wyjątkowa poduszka i książeczka od Marcina,
100 komplementów na minutę w żółtej limuzynie,
czyli Gralla z rana i "całą drogę do szkoły będę ci składał życzenia,
bo dziś jesteś największym sunshine'm na świecie !"
(+ robienie starshipu z mojego tyłka)
Niezapomniany męski uścisk Michała,
który pozwala jeszcze długo czuć na sobie jego perfumy,
czekolada z nutą wspomnień - czyli TRUEskawkowa od Gochy,
banalne, ale jakże prawdziwe i pożądane, życzenia 'NAJLEPSZEGO!' od klasowych ludków
oraz wyjątkowa niespodzianka w domu,
czyli tort z autorytetem dzieciństwa , wisiorek z prostym 'Zawsze z tobą'
i zdjęciem rodzinki w środku... oraz... tak kochani ! TABLET !
+piosenka, którą bardzo lubię
i która znaczy dla mnie bardzo wiele,
a kiedyś, kiedy będę już naprawdę duża
i wszystko jakoś się ułoży, na jednej ze ścian
napiszę sobie cały jej tekst.
Tak żebym rano wiedziała jaka jestem doskonała.
I was here.