Mamo... Cóż mogę Ci jeszcze powiedzieć?
Ty już dobrze wiesz, jakie czasy dla nas nastały... Rok konia jest rokiem, o którym każdy z nas chce już zapomnieć, a jeszcze została go cała połowa...
Tyle, ile on bólu przyniósł, nie przyniesie już nic.
A ja stoję obok Ciebie. Zawsze. Ciągle. Choć mówisz, że nie powinnam, choć wręcz każesz mi zająć się swoimi sprawami, bo przecież nie błache - koń, matura... Ja wciąż stoję.
I choć tego nie okazuję, cierpię tak samo jak Ty, nadbiegając w każdym krytycznym momencie.
Ocieram wciąż Twe łzy. Przytulam Cię wciąż gdy drżysz przez sen...
To niedługo się skończy, na pewno. A do tego czasu nie śmiem Cię opuścić, bylebyś tylko mogła ziścić swoje marzenie, postanowienie noworoczne...
Życzę Ci, żebyś "codziennie wstawała z uśmiechem na twarzy" - tak, jak sobie obiecałaś, a jak jeszcze nie udało Ci się ani razu. W końcu się uda!
Zależy mi na waszej ocenie, jestem mocno początkującym, amatorskim fotografem, więc grzecznie proszę o krytykęlub wyrazy uznania(a co, może jakieś się znajdą)!