Czasami człowiek złapie delikatną zwiechę. Zaczyna rozkminiać. Miliony myśli przechodzą przez jego głowę. Jednym uchem wpadają, drugim wypadają. Ale tylko te konkretne zostają na dłużej.
Tak bardzo mnie boli, tak bardzo łzy prosto z serca wychodzą powodując ścisk w gardle.
Dlaczego to nie jest takie łatwe, dlaczego akurat musiało to spotkać mnie. Przecież ja nic złego nie zrobiłem. Dlaczego nie mogę otrzymywać miłości choć trochę zbliżonej do tej którą ja chcę obdarowywać.
Wiecie jak miło było by zabrać ukochana osobę na spacer po parku, potem do kina na jakiś romantyczny film, następnie udać się do domu, dać sobie chwilę, tak żebym mógł zrobić kolację, zjeść ją razem przy świecach, wypić trochę szampana i zwiększyć nastrój panujący w około. Może to tylko takie ogólniki, ale WKURWIA MNIE JAK WIDZĘ ZAKOCHANE PARY KTÓRYM SIĘ KURWA POWODZI...
Spokojnie, tylko spokojnie.
To zaczyna być lekko nienormalne, zaczynam mówić sam do siebie.
Odczuwam samotność. Siedzę sam w pustym mieszkaniu w najmniejszym pokoju, by tylko nie odczuwać strachu. Drzwi oraz okno są zamknięte.
Przez okno widać wąskie uliczki starego miasta. Co jakis czas widać taksówki, czasem jakieś pary idące za rękę.
Chciałbym wyjsć do ludzi. Chciałbym spotkać się ze znajomymi.
Chciałbym zażyć życia takiego jakie mają inni.
JUESTEM KURWA ASPOŁECZNY
Moi znajomi ograniczają się do kilku osób.
Zaczyna się walka. Walczę by tylko nie płakać. Potrzebuję pomocy. Potrzebuję rozmowy. Potrzebuję by mnie po prostu kto przytulił. Pisząc ostatnie zdanie, moje oczy stanęły we łzach. To boli. Czytając to nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo cierpię.
Oczywiście zaraz znajdzie się ktoś kto powie, że inni mają gorzej i tak dalej i tak dalej. No to jak mają gorzej to Wypierdalaj im pomóc a nie ich obgadujesz.
Pisząc tą notkę leciała piosenka. Piosenka która ilekroć ją słyszę, przypomina mi wyjątkowe chwie z wyjątkową osobą. Z nią pojawiło się chyba najwięcej zdjęć, wpisów. Osobę z którą byłem przez ponad półtorej roku. W sumie jeżeli to czytasz to przepraszam, że czasami po skończeniu tego co między nami było, byłem takim chamem, czy po prostu byłem niemiły. Niestety to niekontrolowana reakcja mojego serca na zadane mu rany. Za każdym razem tak jest. Ktoś zrani mnie więc ja staram się sprawić by ta osoba poczuła się tak jak ja. Może i prymitywne, ale niezależne odemnie.
Ja pierdole, jest godzina 1:30. Jutro trzeba wstać na studia. W sumie to dzisiaj. Dam radę, najwyżej zginę jadąc niewyspany na na uczelnie. Śmierć podczas spania za kółkiem chyba nie jest taka straszna.
Chciałbym prosić kogokolwiek z was o pomoc, rozmowę i tak dalej, ale raczej nie zostanę zaóważony. W sumie po co mi litość i współczucie które i tak będzie sztuczne. Potrzebuję prawdziwych uczuć...
Idę spać... .