instytutowe love, eheee.
http://www.youtube.com/watch?v=DnGdoEa1tPg
oto piosenka na dziś. nie znalazłam niczego bardziej celnego.
więc. dzisiaj mija rok. rok temu, dokładnie o tej samej godzinie siedziałam na krześle w pokoju, opierając niezwykle ciężki wtedy łeb na dłoniach, i z piekącymi oczami przyrzekałam sobie w duchu, że nie zapomnę. chociaż i tak wszystko stracone.
z czasem, doszło jeszcze jedno ciche przyrzeczenie: że tradycyjnie wezmę sprawy w swoje ręce. i wzięłam. a co mi tam, i tak nie mam nic do stracenia. na chwilę obecną, nie jestem w stanie ocenić, ile zyskałam, a ile straciłam. prześladuje mnie jedynie widmo uciekającego czasu... nie poddam sie. chyba, ze bd miec czarno na białym, ze jakiekolwiek moje działanie pozbawione jest sensu.
jak ktos wie/ domysla sie o co chodzi, to współczuje i radze zachować milczenie, inaczej kazde wypowiedziane przez ciebe słowo moze zostac uzyte przeciwko tobie.
nie wiem, co dalej. nie wiem i nie mam pomysłu.
+dziekuje Madzi i Danuście za "spacer" xD
+ kocham, jak zarywa mnie stróż z polibudy. ja to mam branie, kurwa jego mać. -,-"