jeszcze przysieticowe..
kurde ale jestem zajebiście szczęśliwa!
wczoraj miałam doła przez pół dnia i myślałam, że jakbym tylko była odważniejsza, to chop suey z naciskiem na suey.
a wieczór (i popołudnie też, ale mniejsza) wszystko zmienia.
po 1. kupiłam sobie zajebistą torbę (już pod LO, na knigi), zajebiste kolczyki i zajebiste zielone rajstopy.
po 2. mam nowego fona, taką nokię XpressMusic o jakiej marzyłam od dawna (zresztą niebieska była już rozwalona ;/) i to stanowczo był INTERES ŻYCIA
po 3. jestem zajebista, bo wreszcie się przełamałam. i tym razem wyszło super, czyli tak, jak chciałam, żeby wyszło, ogólnie rzecz biorąc miło i serdecznie
i ogólnie jest zajebiście, chociaż jutro zapewne przyniesie wyniki spr-u z majcy, ale, jako, że mam syndrom Scarlett to:
POMYŚLĘ O TYM PÓŹNIEJ.
i zamierzam się DOBRZE BAWIĆ, i nic mi w tym nie przeszkodzi.
teraz ważne jest, że mam pretekst
(trzeba być naprawdę je*niętym lub naprawdę szczęśliwym, żeby brać jako pretekst złamany gnat.
FUCK YEAH.)