A na imię jej było Dżulja
Tak, dzień megaudany.
Rano konie, sesyjki dyziowe.
Potem Matysówka i krzyż,
zboże, hebzie, izabelowata krowa,
i galopy z góry. Na dwóch nogach.
I pyszne jagodzianki były też.
Teraz czekam, bo w TVN jest jakiś
dziwny koncert i ma IRA