Cholera, nie mam zdjęć.
Ostatnio jestem strasznie rozdarta. Nie wiem, co robić. Bywają przypływy energii, nadziei, tego pieprzonego pozytywu. Szybko odchodzą. Bardzo szybko. Za szybko.
Nie chcę się tak czuć. Chcę, żeby wszystko wróciło. Chcę zaoszczędzić na chusteczkach. Chcę wypełnić czymś serce. Chcę spokoju, jak kiedyś. Chcę widzieć to wszystko znów. Chcę czuć. Chcę słyszeć.
Chcę o wiele za dużo i to jest powodem tego podłego samopoczucia.
Nie lubię siebie.
Nie chce mi się myśleć.
Mam serdecznie dość wspomnień.
Mam serdecznie dość nowych znajomości.
Tych, które zaczęły się niczym.
Tak samo się skończą.
Nikt mi nie udowodni, że jest lub będzie inaczej.
Pierdolcie się, skoro nawet uśmiechnąć się do mnie nie potraficie.
Co się z nami wszystkimi stało, ludzie?
Czas na to.
Tak, ostatnio coraz częściej czuję, że czas na to.
Właśnie To...
Edit:
Witam w moim świecie. Świecie pełnym ludzi, pełnym przyjaciół...
Ludzi, którzy są zawsze. Zawsze, gdy nie muszą być.
Szkoda tylko, że żadnego z Was nie ma teraz, gdy na prawdę tego potrzebuję.
Kogokolwiek. Kogokolwiek, kurwa.