Niedziela pod znakiem matematyki i wspomnień.
Jak człowiek ma się nad czymś skupić gdy jego myśli cofają się w czasie. Daleko... w czasie.
Tak bardzo bym chciała wrócić tam, do tych ludzi, do tej atmosfery, do tego uczucia. Do tych godzin spędzonych w samochodzie i wieczorów w dobrym towarzystwie.
Moja dzisiajesza playlist'a to pełny powrót do tego co było i znikło, a czego tak bardzo teraz potrzebuję.
W uszach brzmią między innymi "Shatter Me", "Master of Tides", "Crystalize" itp.
Długo unikałam spotkania z tym wszystkim, za długo.. Niestety czas nie leczy ran tylko powoduje, że człowiek oswaja się z bólem i po pewnym czasie chowa go tak głęboko w sobie. Jeden fałszywy krok i rana robi się głębsza. To jak posypywanie jej solą, tylko bardziej boli. Tak buduje skorupe, którą się otacza, żeby wyjść jako ocalały z całego zdarzenia.
Dużo w tym wszystkim moich win, skoro taka ma być pokuta ma. Więc pokutuje....
Nadzieja gdzieś tam głęboko tkwi i nie chce się poddać. Chce walczyć z całych swoich sił i całym zasobem broni. Nie podda się bez walki... Wie co się zdażyło, co było, a czego nie.
Tak, chcę to naprawić i obiecać poprawę tylko do tego potrzebna jest szansa. Oraz to czego "niby" w Tobie nie ma, a wiem, że jest bo to nie znika tak szybko.
Gdy człowiek coś traci, szybko uświadamia sobie, że to było dla niego jedna z najważniejszych "rzeczy".
"Pacjent właśnie próbował przedawkować leki ale w ostatniej chwili udało się go uratować. Pilnie trzeba go skierować do zakładu psychioatrycznego. Zanim zacznie połykać żyletki, szkło lub się powiesi na związanym prześcieradle."
Caroline.