"Do końca"
Była szczęśliwa. Pierwszy raz coś poszło po jej myśli. Nigdy nawet nie przypuszczała, że taka drobnostka może tak bardzo ucieszyć. Czuła się tak, jakby złapała byka za rogi. Ale jednego była pewna. Nigdy go nie puści. Nie może. W końcu los się do niej uśmiechnął.
I nic, ani nikt tego nie spieprzy. Nie tym razem. Przy Bartku czuła się wyjątkowo. Zupełnie nie przypominał swoich rówieśników. Był opiekuńczy, dojrzały, troskliwy, romantyczny. Czuła się przy nim bezpiecznie, dobrze i swobodnie. Dogadywali się z taką łatwością, z którą rzadko kiedy można się spotkać. Byli dla siebie stworzeni, i to był dla niej fakt. W tej chwili nie liczyło się dla niej nic. Tylko on. I to podobało jej się najbardziej. Że właśnie przy nim zapomina o całym, złym otaczającym ją świecie. O wszystkich problemach, kłopotach. Kiedy spędzali razem czas, nie liczyło się nic innego. Tylko oni. Dlatego od pewnego czasu żyła tylko tym. Ich spotkaniami, randkami, wspólnym spędzaniem czasu, długimi rozmowami. Bartkiem. Był taką odskocznią od szarej rzeczywistości. Przy nim nic nie było trudne. Potrafił zrobić wszystko, by na twarzy jego ukochanej ciągle gościł uśmiech. A że był był tak czarujący i zabawny, to zadanie, nie sprawiało mu najmniejszego problemu. Był dla niej taki dobry. Aśka go kochało. Strasznie. Wydawało jej się, że Bartek to największe szczęście jakie mogło ją spotkać. Ale czasem nasze przypuszczenia wcale nie musza być zgodne z realiami świata...