Dziś jazda była udana.
uwaga uwaga..
Dziś stała się rzecz wręcz niemożliwa.
Na początku naszej wspólnej pracy Filou postawił sobie jako życiowy cel wysadzenie mnie z siodła. Mimo wielu jego prób..wielu bardzo hardcorowych prób.. to w terenie.... to na maneżu.. to przy wsiadaniu itd.. nie udało mu się to.. aż do dziś...
Otóż.. przy skokach wiele razy wyłamał.. to przed oxerem.. to przed stacjonatą 60.. taka mała.. to przed metrem.. to przed 90 cm..
miałam dość.. i postanowiłam go stępować.. ale ktoś mi uświadomił, ze jestem beznadziejna.
WKURZYŁAM SIĘ I NAJECHAŁAM NA OXERA Z GALOPU A PRZED SAMYM WYSKOKIEM JEBŁAM MU W DUPSKO. SKOCZYŁ.. STACJONATA NA TEJ SAMEJ ZASADZIE. SKOCZYŁ 90 CM N A TEJ SAMEJ ZASADZIE. ŁADNIE METR BEZ JEBSA. ŁADNIE. 2 RAZY METR.. BEZ JEBSA.. yy stop.! WYŁAMANIE. LEŻAŁAM PRAWIE NA SZYI. ALE PAN NAGLE POSTANOWIŁ, ŻE NIE BĘDZIE MNIE SMUCIŁ I SKOCZY. TSA.. JEBS.. WISIAŁAM NA SZYI ALE BYŁAM NADAL TROCHĘ W OKOLICY SIODŁA XDD WISIAŁAM WISIAŁAM.. ON NAGLE GALOPOWAŁ.. TO WISIAŁAM SB ALE NAGLE JEBSŁAM.. HAHAHA NA NOGI NA SZCZĘŚCIE.. HAHAH JA CHCĘ JESZCZE RAZ.!
A.. ZAPOMNIAŁAM.. NIE MA TAKIEJ OPCJI..
DZIŚ PO JEŹDZIE WZIĘŁAM KILOGRAM MARCHEWEK I NAKARMIŁAM GO.. POGADAŁAM Z NIM.. POTEM PATRZYŁAM TYLKO JAK ODCHODZI.. POSTAŁAM CHWILKĘ. OTARŁAM ŁZY I BEZ SŁOWA POSZŁAM.. MYŚLĄC, ŻE NIGDY JUŻ GO NIE ZOBACZĘ.. I, ŻE.. BĘDĘ ŻAŁOWAŁA, ZE TAK KRÓTKO SIĘ ŻEGNAŁAM... ALE TAK LEPIEJ..
będę zawsze pamiętała tą jazdę..
we wtorek wstawię zdjęcia..
Koń się super zbierał.
Czas się pogodzić ze stratą .. tak wielką stratą...
Sayonara..