Jestem w cholernie rozterkowym miejscu.
Chociaż to żadna nowość, nie?
Praca, która kochałam całym serduszkiem,
która dawała mi tyle szczęścia i satysfakcji, ostatnimi czasy przestała mi to dawać. Ofiaruje mi za to stres, smutek, niechęć a momentami nawet obrzydzenie. Myślałam, ze mając te niespełna 30 lat to człowiek jest choć odrobine ustabilizowany zawodowo. Myśle, ze jest to ostatni dzwonek na jakiekolwiek przebranżowienie się. W edukacji będzie już na prawdę tylko gorzej :)
Dajcie mi sierpień, Please.