Nie mam o czym tutaj pisać. Kiedyś potrafiłam pisać w nieskończoność. Teraz wolę zachować myśli dla siebie. Tracę wiarę w ludzi, tracę wiarę w otoczenie. Trzymam się na powierzchni życia. Głęboko oddycham z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Bo przecież życie jest pięknie, nie? Tylko powoli wątpię w swoją niezależność, moje poczucie ja zaczyna szarzeć. Nie jestem już wyjątkowa. Nie mam już tysiąca zainteresowań. Nie jestem już człowiekiem orkiestrą. Jestem po prostu szarym, zwykłym człowiekiem. Czyżbym skończyła życie po 20stce? To co, to nie. Ale powoli... czas pozwoli nam docenić barwy dnia.