20 grudzień 2015
Chciałabym napisać coś konkretnego, ale to jest nierealne, bo mam bałagan w głowie. Odkąd zaczęłam studiować, to odnoszę jedynie wrażenie, że śnię na jawie. Rzeczywistość jest dla mnie zbyt piękna, żeby była prawdziwa. Nie chodzi o to, że ciągle przytrafia mi się coś fantastycznego, ani że odnosze same sukcesy (raczej nie jestem farciarą i na wszystko muszę sobie ciężko zapracować). Chodzi jednak o to, że zarówno pozytywne jak i negatywne emocje, które mi towarzyszą, mają znaczenie. Rozwijają mnie, budują osobowość, uczą.
Nawet te wszystkie smutki i przykre sytuacje mają sens. Zdaję sobie sprawę, że tak ma być. Być może nie jestem warta niczego więcej i powinnam cierpieć. Niech tak będzie. Nie mogę sobie przypomnieć od kiedy jestem taka ugodowa ze swoim losem. .. Zawsze wydawało mi się, że mam charakter buntownika i walczę (no tak, zazwyczaj tak jest), tylko żeby walczyć, trzeba mieć o co. A ja ostatnio od razu skazuję siebie na stratę i niepowodzenie albo porażkę. Z czego wynika ten brak pewności siebie? Tu nie chodzi o odwagę, bo to dwie różne sprawy. Tu chodzi ewidentnie o coś innego.
https://www.youtube.com/watch?v=uqvb0lUZ9MI