Większość ludzi zastanawia się po co żyje.
Może nie jest do myślenie godne Sokratesa,głebokie i metafizyczne.
Ale na pewno komuś przeszło to kiedyś przez myśl,przynajmniej każdemu samobójcy.
Nie wiem dlaczego piszę o tym wlaśnie tu,w gruncie rzeczy to tylko gniot którego nikt nie przeczyta i zapomni o tym jak o ulotce wetkniętej za drzwi.
Przynajmniej mam taką nadzieję...
Może każdy w życiu powinien mieć cel?
Tak to dobry kierunek,podążanie z punktu A do B.
Niektórym zajmie to tydzień innym siedem lat ale w gruncie rzeczy o to chodzi.
Bo każde działanie,kazdy krok na przód nadaje życiu sens...
No niekoniecznie krok na przód.Można żyć dla samego ginu z tonicem albo papierosa z kawą.
Zadawanie sobie tego pytania,"Czy życie ma sens?" wiąże się z minimalizmem.
Mamy psa i kruka...
Psa można nauczyć sztuczki dając mu nagrodę,kawałek mięsa,za każdym razem gdy wykona ją poprawnie.A kruk zaś wykona ja tylko i wyłącznie jeśli otrzyma nagrodę.
Wystarczy sie zastanowić czy jesteśmy krukiem czy psem.
Pies żyje.Kruk egzystuje.
To prawie tak jak optymista i pesymista,wow,celne porównanie.
W każdym wypadku ten "Cel" pomaga uchwycić sens...
A jeśli celem jest śmierć...?
Trochę się rozpisałem,może za poważnie.
Życze żebyście zapomnieli o tym równie szybko jak to przeczytacie.