Witajcie drogie dzieci...
Tu powyżej moje najukochańsze stworzenie na świecie (nie, nie ja...takim narcyzem nie jestem :P)
Spędziłam dzisiaj 7 godzin w pociągu, a przez ponad 20 km wlokłam dla ZOŁZY prezent... (który w efekcie uległ zniszczeniu i rozkładowi)... Taka ta nasza przyjaźń (i tu pojawia się refleksja)...
Nieważne... nawet nie raczyłaś na esa odpowiedziec...
Może jestem po prstu zmęczona, ale mam dość... Nie preszkada mi alienacja, powiedziałabym nawet, że jest mi na rękę... A jeszcze rano myślałam, że będzie inaczej...
Postanowiłam w cudnym boskim Pozananiu przemóc swoją niechęć do zakupów i całej tej żałosnej otoczki, jednak udało mi się wejść do 0 (słownie: zero) sklepów... W ogóle cały szacunek straciłam do tego miasta... Jest żałosne...
KOCHAM TORUŃ (i to cała refleksja z mojej podroży)...
Chociaż nie zaprzeczam, że istnieją setki piękniejszych miejsc < ale nie miast >
Pozrowionka dzisiaj tylko jedne...
Dla mojej Mony, która bez wględu na wszystko zwyczajnie jest... i to najważniejsze:*