SIEMA
wstałam o 10,nie wyspałam sie,musiałam wyjść z psem. potem zjadłam śniadanie,usiadłam do kompa.
może pójdę do męża,jak tata się zgodzi,bo chora jestem i zbyt nie moge wychodzić :/ żalżalżalżalżaal.
chce wakacje no :c jeszcze 124 dni,to długo. no dobra,dzisiaj zapowiada się znów beznadziejny dzień
bo tata mówi " jesteś na antybiotyku ,więc nigdzie nie idziesz" tata zawsze spoko,dzięki tato -.-
kto mi kupi VANSY? :*:*
z każdym oddechem jestem bliżej diabła.