Gorzej jeżeli nie wiesz.
Po kilku inspirujących rozmowach mam głowę pełną ładnych cytatów, niestety niezmiennie odczuwam deficyt pomysłów na rozwiązanie problemów i mam niejasne wrażenie, że inspirujące rozmowy są w stanie jedynie zmarnotrawić mój cenny czas. Może trzeba się zająć rozmowami NIEINSPIRUJĄCYMI (o pogodzie, kotletach na obiad albo hodowli pelargonii na balkonie), żeby inaczej zogniskować możliwość tworzenia rozwiązań przenosząc ją z języka do środka głowy?