Moja droga,
ile razy zatrzymywałaś się już na krawędzi stromego zbocza
decydując o swoim końcu?
Każda z tych decyzji... Czy była ona słuszna?
Czy nie powinnaś pójść przed siebie,
tam, gdzie drogi już nie ma?
Nikt nie zobaczyłby Twoich łez.
Nikt nie usłyszałby krzyku Twojej rozpaczy.
Odeszłabyś na zawsze.
Spadając w głąb nieznanej pustki
zahaczając o gałęzie suknią w barwie nieskazitelnej czerni.
Drąc jej aksamitny materiał...
Zniknęłabyś na zawsze.
Opadłabyś na wyschnięte trawy,
tam, gdzie nikt nie chadza samemu.
Chłodny wiatr otuliłby Cię do ostatniego snu.
Zasnęłabyś... Na zawsze.