To dziwne ,że kiedy obudziłam się po zaledwie czterech godzinach snu byłam pełna szczęścia. Rozśmieszałam i zarażałam optymizmem każdą osobę przechodzącą obok mnie. Jednak z upływem dzisiejszego czasu, wyleciała przepełniająca mnie eufroia a jej miejsce doszczętnie wypełniła złość ,żal i smutek.
Chodziłam z kąta w kąt. Każde choć odrobinę odoosobnione miejsce w moim domu było oblane moimi łazami. Próbowałam to zagłuszyć gotowaniem, sprzataniem ,praniem a nawet nutką mocniejszego trunku.
Każda część mnie panicznie woła o pomoc.
Mam nadzieje że z biegiem nocy ponownie nastąpi euforyczna zmiana.