Tak się zastanawiam...
coś się zmieniło wewnętrznie.
coś się stało, że humor mi powrócił...
to z pewnością dzięki szaleństwom jakie towarzyszą przebywaniu z D. i Ł.
oraz
planowanemu koncertowi z Olencją :*
...
dobrze znów poczuć myślową wolność.
pewne sprawy zostały zakończone w mym umyśle,
pewne dopiero napączęte... wołają o przyspieszenie.
w głowie pewnie niedługo wykiełkuje jakiś plan
...
a tak w ogóle to nawiązując do Sapkowskiego powiem, że...
"Coś się kończy, coś się zaczyna"
częściowo znów zamierzam przywrócić w swoim życiu pare rzeczy, zachowań i stylu z czasów licealnych.
dziwactwo?!
może trochę, ale cóż.
no i mniej starania!
bo niby po co i dla kogo?
nie będzie już "dla kogoś", teraz będzie "dla siebie"
znów luz blues i jak to niektórzy mówią: "wyjebane na wszystko".
...
jak ktoś zabłądzi to może trafi na moją drogę i mnie odnajdzie.
aczkolwiek wątpię, że ktoś tak daleko się zapuści, żeby do mnie dotrzeć...
przydałaby się mapa i mrugający na czerwono, przy dźwiękach syreny alarmowej, wieki "iks" --> X
z napisem "Ratunku! Tutaj jestem!"
...
od przedwczoraj jestem zasłuchana w...
30seconds to mars - "end of the beginning":
"(...)It's the end,but I will build a new beginning!" :)
P.S. Hahahaha... a teraz, żeby D. i Ł. nie zagrozili mi bieganiem i nie mówili, że ich gnębie angielskimi różnościami, daję tłumaczenie, aczkolwiek bardziej banalnego zdania być nie mogło:
"To koniec, ale zbuduję nowy początek!" :)