-
I wspaniały hiszpański tydzień dobiegł wczoraj końca. Jeszcze dobrze nie przywykłam, a już musiałam wracać :(
Ale po kolei.
W poniedziałek miałyśmy samolot (no tak nie wpsominałam, ale oczywiscie nie byłam tam sama tylko z Szechowicz:D) i po 3godzinach wylądowałyśmy w Maladze. Po kolejnych 95860 godzinach jazdy i odwożeniu pozostałych ludzi do hoteli, wysiedliśmy w naszym urokliwym La Cala de Mijas <3
Najpiękniejsze miasteczko, zresztą jak większość Andaluzji :>
Hotel miał co prawda parę niedociągnięc, ale ogólnie bardzo ładnie. W te 7 dni nie miałyśmy w sumie dużego pola popisu jeżeli chodzi o jakieś wycieczki i zwiedzanie regionu. Ale podzieliłyśmy kilka dni na opalanie (klimat idealny dla nas), kilka na miasto i 2 na wycieczki :D Dokładniej to do Rondy i Maroka. Można powiedzieć w tym drugim przypadku, że podbiłyśmy Afrykę XD Ale te Maroko utwierdziło mnie jeszcze bardziej w moich poglądach na ten świat. A Ronda z kolei, to następnę piękne miejsce w Hiszpanii, którego uroku zdjęcia nie oddają.
Można powiedzieć, że Hiszpania chciałą nas jak najdłużej z sobą zatrzymać, bo wczorajszy lot zaczął się od ponad 3 godzin koczowania na lotnisku, przez co wylatywałyśmy o tej godzinie, o której miałyśmy lądować w Katowicach xd
Ale nie ma co narzekać - 7 dni jak najbardziej udane, kolejne nowe doświadczenie, nowy rejon, kultura i piękne widoki <3 A! Pokusiłam się jeszcze od odstępstwo od diety, plus 3kg będzie, jak nic, haha :D
Jutro już niestety typowa szara rzeczywistość. Dosłownie szara - pogoda w Polsce ne zachwyca.
Dobranoc ^^
To bez znaczenia, bo mnie kusisz, nie musimy myśleć o niczym...
24 PAŹDZIERNIKA 2018
23 WRZEŚNIA 2018
19 WRZEŚNIA 2018
18 WRZEŚNIA 2018
16 WRZEŚNIA 2018
5 WRZEŚNIA 2018
4 WRZEŚNIA 2018
3 WRZEŚNIA 2018
Wszystkie wpisy