jest mi okropnie fantastycznie, czy może fantastycznie okropnie.
moje wszystkie wady zostały pozbierane i rzucone mi w twarz.. moje głupie porównania są głupie, ale lubię moje głupie głupie porównania, teraz na co kolej może na szyszkę hę? małe, rudawe, nic nie mogące.. wkurzające ludzi, wiecznie kopane lub deptane, może ja też jestem taką szyszką.. mała, rudawa, nic nie mogąca.. wiecznie kopana przez życie, bo przecież nawet jak chcę się podnieść dostaję buta na twarz, gdzie tu sprawiedliwość? to ja może zaszyję się w takim malutkim lesie.. takim odległym i nikomu nie znanym, tak żeby nikt mnie nigdy nie odnalazł.. tak żeby moje serce straciło zasięg i przestało kochać okej? gdzie tu w tym wszystkim sprawiedliwość? sprawiedliwości nie ma.. bo miłość uznawana jest za piękną, co za idiota wymyślił że miłość jest piękna? chyba że był jakimś pieprzonym masochistą i piękny był dla niego ten ból i cierpienie towarzyszące miłości.. tak zostańmy przy tym że ten kto twierdzi że miłość jest piękna jest masochistą. no i zostańmy też przy tym że miłości nie ma.. i jak będę miała dzieci, to nigdy nie pozwolę im się zakochać, ta.. to apogeum to szczęście, ale przecież to jest chwilowe, a to później tylko bardziej boli.. bo nie jest łatwo z apogeum spaść na samo dno, a ja? przecież wolałam siedzieć nisko, upadek był wówczas mniej bolesny.. ale przy Tobie się wspięłam na szczyt, teraz sam każesz mi uważać to za błąd.. kochać kogoś to czasami pozwolić mu odejść, a zarazem pozwolić odejść szczęściu, marzeniom, uśmiechowi również.. od jakiegoś czasu uśmiech mnie boli i boję się.. boję się że nie pozostanie mi nic oprócz tego wibrującego bólu w tkankach. wydobyć na wierz myśli.. te najbardziej ukryte. zabić czas zatrzymać go. nie pozwolić by minął.. bo i ja minę razem z nim.
kocham Cię.
+ tak notkę pisałam sama..