Wielki nieogar. Chyba mnie to nie powinno dziwić, ale cała ta procedura dostawania się na studia to niemalze chinszczyzna. Pięćset różnych wnioskow, podań, karteczek, przelewów i wszystko w różnych terminach. Do tego potrzebny łep, jak sklep. Ja jeszcze się w taki łep nie zaopatrzylam póki co. A szkoda, bo by się, kurczę, teraz przydał.
Studia dopiero po wakacjach, a ja juz poznałam wredność dziekanatu po wystaniu dwóch i pół godziny w gigantycznej kolejce. Oczywiście, gdy doszlam do okienka bardzo mila pani poinformowała mnie i osoby stojace za mną, że już nic nie przyjmuje i zaprasza jutro. Suuuuper. Nie mogę się doczekać.
A Obiektyw chyba mnie lubi. ;D
Może praca w telewizji? :p
Nie chce mi się.
Bardzo mi się nie chce jutrzejszych wynikow matur.