Wiem, że wielu moich znajomych i przyjaciół nie może ze mną rozmawiać po moim przyjeździe tutaj, do Niemiec, a chcą wiedzieć co się ze mną dzieję, postanowiłam w wolnej chwili pisać bloga. Doobra photobloga (bo szczerze mówiąc bardziej to mi się podoba niż zwykły blog).
Zacznę od początku:
Mój ostatni dzień w pracy był... Zakręcony! Miałam kiepski humor, ledwie żyłam (jazda na rowerze przez całe misto w środku nocy potrafi wykończyć, a rano trzeba było wstać do pracy), bolał mnie ząb i myślę, że jeszcze kilka powodów dnia na "NIE" by się znalazło. Gdy już zamykałam swoją prace i dzwoniłam do szefa, żeby oddac klucze i się pożegnać, usłyszałam w korytarzu jego dzwonek telefonu (uwierzcie, Adam ma najbardziej wkurwiający dzwonek EVER!). Wyobrażacie sobie moją minę gdy zobaczyłam, że mój szef razem z moimi współpracownikami niosą tort ze świeczkami? Szczena mi odpadła do ziemii, może dlatego teraz ząb mnie boli. Od jebnięcia dolną szczeką o podłogę. W każdym razie zjeliśmy, pogadaliśmy, napiliśmy się kawy, dostałam płytę Alexa Rybaka (katowałam ich tym w pracy, ale potem już przywykli, szczególnie Tomek xD). Powiedzieli, że będą za mną tęsknić i że jak wrócę do PL mam się u nich stawić na kawkę.
Potem podzwoniłam do ludzi, pożegnać się z tymi, którymi nie mogłam spotkać się osobiscie
Po długiej i bardzo męczącej podróży powitał mnie Felcio i pojechaliśmy na kawę, a potem oglądaliśmy filmy i wieczór zleciał. W pracy cóż.. Bardzo męcząco. Urliche bardzo lubi na mnie krzyczeć, to dlatego pierwszego dnia dostałam ochrzan dwa razy. Jana.. cóż wkurwiająca, ale chyba tęskniła i potrafi przy klientach zawołać do mnie "zbóju" lub coś w tym stylu. Ludzie patrzą i się smieją, ale jeszcze więcej śmiechu jest jak Jana ma dobry humor, nie ma ludzi i nawzajem dogryzamy sobie czymś dla żartów. Dziś niedziela, więc jadę się spotkać z koleżanką. Umówilyśmy się na damski dzień, zakupy itp. Musimy pogadac bo kupę czasu się nie widziałyśmy.
Tymczasem kończe. Moj kot domaga się jedzenia po długim śnie. Wczoraj o 10 wieczorem zachciało nam się spaceru z Felciem. Wróciliśmy o drugiej. Masakra jedna wielka. Fajnie usłyszeć krzywym akcentem od kogoś po polsku "chcesz już wracać we kołdry?" Tak. Chciałam. Czekał na mnie kot w moim wielkim, wygodnym łóżku. Miłego dnia :D
PS. Zakochaław piosenke Kupalinka, ale tylko wtedy gdy śpiewa ją Rybak <3