..

           Sezon 2011 dobiegł końca. Był on sezonem mimo wszystko chyba dobrym , chociaż upragnionej dla Nas wszystkich bariery jaką było zwycięstwo w PO z rywalem zza miedzy nadal nie udało się przekroczyć. Był to sezon pełen zmian nastroju.  Zaczęliśmy słabo , po czym po dwóch zwycięstwach z Lesznem i u nas z Falubazem wszyscy wpadli w zachwyt. Niemoc wyjazdowa trwała jednak do końca rudny zasadniczej . Po czym przyszło starcie w pierwszej przeklętej dla Nas wczesniej rundzie PO. Spotkanie z Bykami i niespodziewana wygrana w Lesznie oraz dobicie formalnosci w Gorzowie. Wszyscy byli w niebo wzięci. No i stało się ... w półfinale los znów splątał nas z Falubazem Zielona Góra. Mecz w Gorzowie toczył sie jak w bajce goscie mieli kłopoty z  pokonywaniem łuków ,a nasi ciągle powiekszali przewage. Wydawało się pieknie , ale czy nie zbyt pięknie ? ... Odp na to pytanie dała burza po 8 biegu ... Czy te fatum nigdy sie nie skonczy ?( wole pominąć relacje z meczu w Z G , oszczędze  sobie samemu i Wam WKURWIENIA ! )  . Trzeba było się otrząsnąć i stanąć do walki o brąz z Aniołami z Torunia. Na trybunach najniższa frekwencja w sezonie. Przyszli tylko kibice , a nie pinkniki i jedno meczowcy. Po meczu z Apatorem trudno było mi odpowiedzieć sobie samemu na pytanie czemu  taki jest zuzel ? W środe jedziemy dramat w Zielonej Górze , trzy dni pozniej natomiast roznosimy Anioły. Wreszcie przyszedł ostatni mecz w sezonie. Wyjazd do Torunia z 32-punktową przewagą z pierwszego meczu. Wszyscy byli zgodni - jedziemy po brąz ! Także się stało ! Przegraliśmy  50-40, ale brąz zawisł na szjach naszych zawodników i wsólnie z nimi cieszylismy sie z tego jakby nie było dużego sukcesu.

   Kibicowsko ten sezon był na jakimś tam poziomie. Sezon wyjątkowy bo mijający pod dyktandem walki z rządem, a konkretnie Donkiem.  Byłem w sumie na 7 wyjazdach, w tym na najlepszym jak narazie w moim życiu w Toruniu.

    DZIĘKI WSZYSTKIM KIBICOM STALI GORZÓW ZA        SEZON 2011 I DO ZOBACZENIA W 2012                            POZDRAWIAM  !