przychodzi taki okres w roku, kiedy potrafimy tylko siedzieć, pić herbatę, olewać wszystko i słuchać muzyki, która nam coś przypomina. pamiętam ten okres sprzed roku. byłam jeszcze z Maciejem, kochaliśmy się przecież, było dużo alkoholu i nauka w dekadenckich knajpkach, z reguły kończąca się na piciu piwa/kawy/drinków i dyskutowaniu o poezji, a nie nauką dat historycznych. były wielkie plany, przekrzykiwaliśmy siebie, kto zrobi lepszą imprezę i na jaki kierunek pójdziemy; nie istotne, wszyscy mieliśmy być na gdzieś. i powiodło się; dla moich przyjaciół. Maciej - dziennikarstwo. dlaczego skurwysynom wszystko zawsze wychodzi?
ten rok jest lepszy. wreszcie czuję całą sobą, że zacząl się nowy etap w moim życiu. nie jestem już tamtą dziewczyną. przekonałam się, że bycie suką w dzisiejszym świecie bardziej popłaca. bawię się uczuciami jak nową, fajną zabawką. zachłannie słucham muzyki, której kiedyś słuchaliśmy razem zapominając o tym, że w ogóle byłeś. wyparłam już dawno z głowy wspomnienia wiążące się z bólem i tęsknotą.